» Blog » Citizen

Recenzja Citizen Series 8 – Klasa premium, która przekroczyła oczekiwania

Tagi: Recenzje | Citizen | Klasyczne | Tradycyjne

18.12.2023 | 9 MIN

Akurat w przypadku marki Citizen, nie szukałbym doskonałego zegarka automatycznego. A potem dostałem w swoje ręce Citizen Series 8.

Gdyby ktoś zapytał mnie przy piwie, co sądzę o zegarkach marki Citizen, bez wahania odpowiedziałbym, że produkuje naprawdę dobre zegarki w świetnej cenie. Zacząłbym opowieścią o Eco-Drive'ach, o tym, że ich tytan zawsze mnie zachwyca i że jeśli ktoś chce ustawiać czas przy pomocy nadajników radiowych, to powinien iść do Citizena. Ale doskonały mechanizm? Citizen?

Oczywiście, świat kocha ich Tsuyosy. Ale to zegarek za 1500 zł, a Miyota w środku jest absolutnie podstawą dla tych, którzy chcą dobrych, ale tanich automatów. Skąd więc wzięły się mechanizmy za 3500 zł, 5500 zł? I kiedy to się stało? Jak to się stało, że ledwo zauważyliśmy tę inwazję?

Recenzja Citizen Tsuyosa – Odkrycie roku?
18.11.2022
Recenzja Citizen Tsuyosa – Odkrycie roku?

Gdzieś w 2008 roku japońska marka powiedziała sobie, że może zrobić coś lepszego niż solary i że mechanizmy również pasują do ich filozofii eko. I że nie muszą ich umieszczać tylko w nurkach czy low cost modelach. Krótko mówiąc, postanowili pokazać światu, wszystko to, co drzemie w ich marce. Najpierw przetestowali to na rodzimej ziemi, ponieważ Series 8 była pierwotnie przeznaczona wyłącznie na rynek japoński.

A potem, gdzieś na początku 21 roku, w zagranicznych magazynach i na forach zaczęły pojawiać się artykuły zapowiadające nadejście Series 8. A ósemka jest symbolem nieskończoności. Nieskończonych możliwości, dokąd można się udać, jeśli się chce. A Citizen bardzo tego chciał.

Ale zegarki te nie były dostępne wszędzie. Aż do teraz. Jest rok 2023 i możemy cieszyć się serią zegarków automatycznych premium od marki, której w pewnym sensie nie doceniliśmy. Ale może właśnie dlatego podchodziliśmy do Series 8 z ostrożnością. Mogła to być wpadka, ale również... I o tym właśnie jest dzisiejsza recenzja.

Trzy różne modele trafiły na rynek za jednym zamachem. Dwa modele z trzema wskazówkami oraz datownikiem i jeden GMT. Ale dzisiejsza recenzja będzie dotyczyła tylko trzech wskazówek, ponieważ dzielą one to samo DNA, a także dlatego, że GMT moim zdaniem zasługuje na osobne podejście.

Z daleka niepozorny, agresywnie dopracowany w detalach

Pierwszym modelem jest wersja Series 8 NB601 z mechanizmem 9051. Jego cena waha się do 4600 zł, a zegarek wygląda dosyć dyskretnie.

Oczywiście nie można dać się zwieść. Polerowana luneta i dość minimalistyczna tarcza wyglądają niepozornie, ale po bliższym przyjrzeniu się, a zwłaszcza na nadgarstku, Series 8 całkowicie zmienia zasady gry.

Przede wszystkim należy skupić się na ośmiokątnej kopercie, która ma raczej beczkowaty kształt, bez klasycznych uszek, a tym samym sprawia bardziej sportowe i solidne wrażenie, niż zdradza jej średnica 40 mm.

Schowana koronka (praktyczny drobiazg), która ma dwie śruby, również się wyróżnia. Tym samym zegarek zdecydowanie nie sprawia wrażenia nudnego, a raczej dynamicznego.

Wymiary muszą również uwzględniać końcowe ogniwo bransolety (ma ono 52 mm), które na pierwszy rzut oka łatwo pomylić ze zintegrowanym. Jest ono jednak bardzo precyzyjnie wkomponowane w kopertę, a ponadto w popularnym obecnie stylu.

Jego jakość wykonania dosłownie mnie powaliła. I to pomimo tego, że biorąc pod uwagę wyższą cenę, spodziewałem się czegoś dobrego. Ale zdecydowanie nie aż tak dobrego. Klamra jest solidna, bez klapki, otwiera się pięknie i wygodnie, a przy klamrze znajdują się dwa mniejsze elementy dla lepszej regulacji obwodu. Co traktuję jako duży bonus, bo przy klamrze bez mikroregulacji czasem ciężko znaleźć odpowiedni rozmiar.

Wewnątrz koperty znajduje się już wspomniany wcześniej kaliber z produkcji Citizen 9051. Już na tarczy rzuca się w oczy informacja, że zegarek oprócz 100m WR i szafiru posiada antymagnetyczność na poziomie 16000 A/m, co jak na zwykły zegarek jest wartością naprawdę wysoką. Mniej więcej trzykrotność tego, co jest wymagane, aby zegarek mógł w ogóle nosić oznaczenie "antimagnetic".

Pozostałe wartości mechanizmu są dość standardowe. Około 42 godzin rezerwy chodu, częstotliwość 28 800 półoscylacji na godzinę i 24 kamienie. Oczywiście również hacking i ręczny naciąg.

Na papierze nie jest to jakaś petarda, ale – ponadprzeciętny antymagnetyzm, w moich testach nie wyszedł więcej niż 7 sekund na dobę na plus, oraz świetna smukłość, dzięki której grubość całego zegarka zmieściła się w 10 mm. To wcale, ale to wcale nie jest źle.

Tarcze są więc raczej zwykłe, ale z zabawnym sunburstem. Citizen pięknie pobawił się także indeksami, a w szczególności ich czytelnością.

Drugi model z kalibrem 0951 to już większe szaleństwo...

Wartości chronometru i tarcze dla odważnych

Nie będę się powstrzymywał i zacznę od tarczy w modelach Series 8 NA101. Dawno minęły czasy, gdy masa perłowa była uważana za cechę wyłącznie zegarków damskich. W rzeczywistości jest to taki przewijający się trend w ostatnich latach. Ale z ręką na sercu, nie wszystkim się to podoba.

Ale oto coś niespodziewanie kuszącego. A to ze względu na przemyślaną koncepcję. Mamy więc podstawową metalową tarczę z ciemnym podkładem z masy perłowej i wzorem siatki na wierzchu.

Całość jest dosyć niepospolita i przyciąga wzrok. Masa perłowa nadal tam jest, bawiąc się światłem, ale jest stonowana i dość dyskretna. Mimo to. może to nie być dla wielu osób atrakcyjne. Ale jest to właśnie coś, czego oczekiwałbym od japońskiego producenta i coś, co doceni każdy, kto szuka czegoś innego.

Ponadto wszystkie inne szczegóły pasują do tarczy. Na przykład napisy. Nie są niechlujnie wklejone na tarczę, są jej genialną częścią. Indeksy? Są zwieńczone czymś w rodzaju cienkiej końcówki przypominającej drapacz chmur. Łączą tarczę z okręgiem, na którym znajdują się indeksy. A okrąg jest jeszcze subtelnie oddzielony stalową linią, którą zauważyłem dopiero wieczorem przy podświetleniu.

Brzmi to wszystko skomplikowanie, prawda? Ale razem to działa. Wskazówki, celowo częściowo skeletonowe, aby wyróżnić tarczę, na końcu noszą luminescencję. Podobnie jak punkty na metalowych indeksach. Światło jest intensywne, ale nie jestem przekonany co do wytrzymałości. Nie jest to jednak model nurkowy, ani nawet sportowy, a czasu wystarczy na wieczorne odczytanie godziny, więc jestem zadowolony.

Bransoleta jest wykonana w taki sam sposób jak w pierwszym modelu. Podobnie jest z kopertą. Jedyną zmianą jest nieco większa grubość. I to prowadzi mnie do mechanizmu.

Mechanizm, wraz z tarczą, jest powodem, dla którego będziesz chciał mieć ten zegarek i powodem, dla którego zapłacisz trochę więcej.

Kaliber 0950 to, jakżeby inaczej, wewnętrzny mechanizm firmy Citizen. Jego główny argument sprzedażowy opiera się na deklarowanej dokładności od -5 do +10 sekund dziennie. W ciągu około 14 dni, które z nim spędziłem, ani razu nie przekroczyłem +3 na Watchtrecker w ciągu pierwszych 24 godzin. Do wartości ujemnych nie dostał się nigdy. To właśnie mnie przekonało. W rzeczywistości jest to najdokładniejszy japońskie automat, jaki kiedykolwiek miałem, przy cenie około 5500 zł.

Poza tym ma dość podobne parametry do wspomnianego 9051, w tym odporność antymagnetyczną 200 gaussów i prędkość koła zamachowego 28800 półoscylacji na godzinę. Nie brakuje również opcji szybkiej zmiany daty, hackingu i możliwości ręcznego naciągu.

Konkurencja

Nie możemy zakończyć recenzji bez wspomnienia o konkurencji. Czego szukamy: lepszych napędów, z pewnością więcej niż podstawowej jakości wykonania, 100M wodoodporności, stalowej bransolety. Po prostu codziennego automatu.

Pierwszy rywal jest więc oczywisty. PRX. Cenowo jest zdecydowanie lepszy. Ale przegrywa z Citizenem w szczegółach wykonania. Plus, nosi piętno Powermatic z tymi wszystkimi "plastikowymi" częściami. Osobiście pewnie bym go za to nie winił, ale myślę, że dla wielu zaletą będzie niższa rezerwa czy możliwość klasycznej regulacji. Plus, Citizen jest bardziej sportowy, podczas gdy PRX utrzymuje bardziej społeczny status.

No i jeszcze szwajcarski Frederique. Jak ja kocham jego Highlify! Ale jesteśmy już przy 9500 zł, a to dla Sellity o niższej wodoodporności. Poza tym to naprawdę piękny zegarek. Kiedy nosisz go na nadgarstku, czujesz się, jakby urodził się razem z Tobą. I nie chce się go zdejmować. Ale przy dwukrotnie wyższej cenie... zmienisz zdanie. I nawet pomimo owacji na stojąco od tłumu, powiedziałbym, że Citizen wygrałby na punkty.

Właściwie zapomniałem o całkiem nowym graczu, Certinie i ich DS-7. Ale sam nie wiem. Na ręce wyglądał świetnie. Ale jakoś pozostawił mnie chłodnym. To tak jakby mówili, hej, trend jest taki i taki, a my nic takiego nie robimy. Szybko nadróbmy zaległości. I DS-7 jest tego rezultatem. Dobra jakość, solidność, ale trochę konserwatywność. Przynajmniej Citizen idzie własną drogą i to doceniam.

Nie możemy zapomnieć też o japońskiej konkurencji. Konkretnie o Seiko (zawsze tutaj jest Seiko). Tutaj rywalem byłby prawdopodobnie Sharp Edged. Charakterystyczne tarcze, 100M, automat in-house, doskonała jakość wykonania stalowego korpusu i bransolety. Tak, to jest prawdziwy konkurent! Tyle tylko, że pod względem designu jest to zupełnie inny zegarek, więc ponownie, dla tych, którzy szukają bardziej wytrzymałego modelu, Citizen będzie ciekawszym graczem.

Podsumowanie

Series 8 musi Cię czymś przekonać. Zauroczyć. Ale jak wspomniałem wcześniej, nie daj się zwieść pozornie skromnej naturze. Łatwo je przeoczyć w gablocie lub w sklepach internetowych.

Przynajmniej ja tak to odebrałem. Zanim dostałem w swoje ręce S8. Różnicę w jakości w stosunku do tańszych konkurentów można miejscami wyczuć wzrokiem, ale bardziej dotykiem. Krótko mówiąc, wszystko jest tak, jak można się spodziewać w tym przedziale cenowym, wszystko starannie wygładzone, bez rażących niedoskonałości.

Zaskoczyły mnie natomiast dwie rzeczy. Po pierwsze i najważniejsze, że Citizen nie sięgnął po swój SuperTitanium. Nie znam innej marki, która produkuje tytan w tej skali i jakości w tym przedziale cenowym. Brawurowo radzi sobie na wszystkich poziomach, od podstawowych do wysoce wyrafinowanych modeli tytanowych. Włączenie tytanu do Series 8 musiało być zabawą.

I jestem pewien, że o tym pomyśleli, ale doszedłem do wniosku, że był to celowy ruch. W końcu stal jakoś lepiej wygląda. Patrząc i czując ma się wrażenie, że na nadgarstek trafia porządny zegarek.

Druga sprawa to brak możliwości wymiany bransolety. Nowoczesnego dodatku, na który decydują się nawet szwajcarscy konkurenci. Znowu intencja? Nie potrafię ocenić. Ale może Citizen pomyślał "zróbmy bransolety tak fajne, że nikt ich nie zdejmie". I wyszło całkiem nieźle.

Czekaj, jest jeszcze trzecia rzecz, która przychodzi mi do głowy – przezroczyste denko. Kiedy ktoś kupuje droższy mechanizm w tej cenie, często chce go zobaczyć. Tutaj nie mamy takiej możliwości. Być może te mechanizmy nie są do tego zaprojektowane, a brak lepszej dekoracji może kogoś rozczarować.

Koncentruje się na niezawodności, trwałości i dobrej dokładności, a nie na próbie popisywania się. Szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko w pełni stalowemu denku. Postrzegam Series 8 jako zegarek do noszenia przez cały dzień, gdzie nie zdejmuje się go z ręki, a docenia za inne cechy niż widok mechanizmu z tyłu.

Myślę, że to podsumowuje całą Series 8. Niesamowicie dobrze przemyślany zegarek, z wysokiej jakości mechanizmem wewnątrz, bardzo wszechstronnym designem i parametrami. Wygoda jaką oferuje, 100 WR i szafir sprawiają, że jest to jeden z najlepszych automatycznych zegarków do codziennego noszenia na rynku.

Najlepsze męskie zegarki wybrane przez ekspertów
20.11.2023
Najlepsze męskie zegarki wybrane przez ekspertów

Teraz to tylko kwestia tego, czy trafi on w Twój gust. Podstawowa wersja może wyglądać nieco nudno, ale ponadczasowo, podczas gdy droższa, odważniejsza wersja prawdopodobnie nie zostanie założona przez każdego ze względu na design, ale w obu przypadkach polecam przyjrzeć się im bliżej, ponieważ możesz być zaskoczony tym, co Citizen może dostarczyć za te pieniądze.

Zegarki wspomniane w artykule